Wygrać – na przekór wszystkim
Po pomoc prawną zgłosił się do nas Pan Alfred, który jest przedsiębiorcą w branży kamieniarskiej, a specjalizuje się w produkcji i montażu płyt nagrobnych. Nasz klient został pozwany na podstawie ustawy z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego. Zgodnie z art. 8 tejże ustawy konsument miał prawo między innymi odstąpić od umowy i zażądać od wykonawcy zwrotu całości zapłaconej przez siebie ceny w przypadku, gdy stwierdził niezgodność sprzedanego mu towaru z umową (współcześnie ww. ustawa już nie obowiązuje).
Pan Alfred otrzymał zawiadomienie o wadzie, które poprzedzało pozew i było podpisane przez przez reprezentującego powoda radcę prawnego. W treści zawiadomienia wskazano szereg błędów, które popełnił Pan Alfred, jako wykonawca usługi. Należały do nich: nieprawidłowy montaż płyty nagrobnej, wadliwe utwardzenie otoczenia grobowca (brak spadku powierzchni utwardzenia powodował tworzenie się kałuży przy grobie), a na dodatek nie zgadza się również… napis na płycie nagrobnej. Klient Pana Alfreda zażądał zwrotu wszystkich poniesionych kosztów w wysokości 10 000 zł.
W sprawie powołano biegłego do stwierdzenia fachowości zamocowania płyty i wykonania utwardzenia otoczenia grobu. Biegły orzekł na niekorzyść przedsiębiorcy. Sytuację pogorszył sam Pan Alfred, który przesłuchiwany na ostatniej rozprawie, na pytanie sędziego “czy nie można tego było wykonać lepiej?”, z rozbrajającą szczerością przyznał, że… owszem można było, jednak on jest bardzo zapracowany i się śpieszył.
Uwzględniając to wszystko, łącznie z zeznaniami samego pozwanego, sprawa musiałaby się zakończyć oczywistą przegraną… gdyby nie jeden istotny szczegół, który miał przesądzić o naszej wygranej. Otóż ustawa dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego, przyznawała konsumentowi uprawniania w niej opisane, uzależniając je od złożenia przez niego zawiadomienia o wadzie w terminie do 2 miesięcy od jej wykrycia. W naszej sprawie rzeczywiście takie zawiadomienie zostało Panu Alfredowi przekazane i to na czas.
Gdzie zatem tkwił błąd? Otóż zawiadomienie o wadzie zostało podpisane przez radcę prawnego, reprezentującego niezadowolonego klienta zakładu kamieniarskiego, a nie przez samego klienta. Co prawda radca prawny mógł podpisać zawiadomienie w imieniu swojego klienta, lecz musiałby najpierw otrzymać od niego stosowne pełnomocnictwo, inne niż pełnomocnictwo procesowe. Założyliśmy, że odrębnego upoważnienia radca prawny nie otrzymał. Teraz musieliśmy już tylko uzyskać niebudzący wątpliwości dowód na to, że rzeczywiście tak było.
Sprawa była delikatna, ponieważ gdyby druga strona dostrzegła swój błąd, mogła jeszcze spróbować przedłożyć sądowi dokument takiego „odnalezionego nagle” pełnomocnictwa do podpisania zawiadomienia. Należało więc wyczekać do ostatniej rozprawy, aby postawić kropkę nad i.
Przesłuchiwany przez nas powód usłyszał jedno tylko pytanie: czy obecnemu na sali rozpraw swojemu pełnomocnikowi udzielił jakiegokolwiek innego jeszcze pełnomocnictwa, poza znajdującym się w aktach sprawy pełnomocnictwem procesowym. Wyraźnie zdziwiony i niepewnie zerkając na towarzyszącego mu radcę prawnego odparł:
– Nie.
Teraz wystarczyło w mowie końcowej zwrócić uwagę sądu na okoliczności, iż:
Ustawa wymaga zawiadomienia o wadzie.
Znajdujące się w aktach sprawy zawiadomienie o wadzie podpisane zostało przez radcę prawnego, a nie przez klienta.
Radca prawny nie miał do tego pełnomocnictwa, gdyż pełnomocnictwo procesowe takiej czynności nie obejmuje.
Oświadczenie jednostronne, jakim jest również zawiadomienie o wadzie, złożone przez osobę nie mającą do tego upoważnienia jest nieważne.
Bez zawiadomienia o wadzie nie ma roszczenia i pozew trzeba w całości oddalić.
Historię Pana Alfreda długo będziemy pamiętać, ponieważ nie często klient robi tak wiele, żeby sprawę przegrać, a jednocześnie my musimy zrobić tak niedużo, aby mu w tym skutecznie przeszkodzić i… wygrać.